Wyleczalność w onkologii dziecięcej przekracza 80 proc., a w niektórych chorobach nowotworowych nawet 90 proc. To ogromny sukces! Zawsze jednak towarzyszą nam historie, które nie kończą się tak, jakbyśmy tego chcieli...
Bardzo często zdarza się tak, że kiedy umiera dziecko najbliższe otoczenie rodziny nie wie jak ma się zachować, co powiedzieć. Jest to niewątpliwie trudna sytuacja, ale najpiękniejsze co możemy zrobić to po prostu być. To właśnie obecność drugiego człowieka daje siłę, daje poczucie bezpieczeństwa, braku osamotnienia w bólu i zrozumienia. Zrozumienie, przyjęcie i zaakceptowanie swoich emocji związanych ze stratą jest niezwykle ważnym elementem żałoby. Dlatego mówi się, że żałobę dobrze jest przeżywać z innymi. Bo gdy zostajemy sami, to polegamy wyłącznie na swoim doświadczeniu, swoich emocjach i przekonaniach.
Niezwykle cenne jest mieć w tym czasie kogoś, kto nie powie “wszystko będzie dobrze”, bo dla człowieka, który stracił kogoś bliskiego, to będzie przejaw niezrozumienia, bo dla niego wszystko właśnie straciło sens i trudno mu uwierzyć w to, że będzie dobrze. Pamiętajmy, że jesteśmy tylko ludźmi, towarzyszenie w żałobie to niezwykle trudne zadanie i nie ma złotej zasady jakie działania sprawdzają się zawsze. Najlepsza rzecz, jaką możemy zrobić, to stworzyć bezpieczną, ciepłą przestrzeń do przeżywania tej żałoby tak, jak ktoś ją przeżywa.
„Wiem, że jestem chora, ale to wcale nie znaczy, że nie mam planów i marzeń”
Każde z dzieci leczących się w Klinice Chirurgii i Onkologii Instytutu Matki i Dziecka zostawia w naszych sercach ślad. Ślad swojej wyjątkowej historii, tego co uwielbiają i to czego się boją, to co sprawia im radość i to za czym nie przepadają. To czyni ich niezapomnianymi i sprawia, że zostają z nami na zawsze, zawsze będą częścią naszej fundacji.
Pielęgnowanie wspomnień pomaga zachować nam poczucie więzi, które jest tak niezmiernie ważne. Każdy z nas – wolontariuszy, odwiedzający dzieci w szpitalu ma swój własny plecak wspomnień z wieloma kieszeniami i zakładkami, które tworzone są w miarę poznawania kolejnych historii.
Pamiętamy o Lenie, której zostałyśmy Matkami Chrzestnymi, o Maksiu, który znał wszystkie nawet najtrudniejsze nazwy dinozaurów, o Oliwierze, którego marzeniem był zakup malucha. Zawsze kiedy oglądamy filmiki, w których występują kapibary myślimy o Zuzi, kiedy widzimy wóz strażacki to wspominamy Borysa, kiedy jesteśmy na meczach siatkówki, w naszych myślach jest Zuzka...
Takich historii jest zdecydowanie więcej a każdy z wolontariuszy ma dodatkowe, indywidualne swoje wspomnienia.
Drodzy rodzice, macie nasze słowo, każde z poznanych dzieci ma specjalne miejsce w naszych sercach i pozostaną tam na zawsze.